piątek, 12 października 2012

na niby

niby coś ruszyło do przodu, a jednak nadal wszystko stoi w miejscu, a może nawet się cofam.. czy się cofam? dobre pytanie, właściwie to nie wiem. na pewno rusza coś w kierunku pokazywania siebie, chcę w końcu przestać dostosowywać się do otoczenia, bo tak nigdy nie będę szczęśliwy. pierwsza wizyta, dobrze ogólnie było.. ta pani chyba nie jest znana, chyba nie było o niej na necie, nie wiem.ale wydaje się miła, wydaje się okej i widać, że się zna, przynajmniej takie wrażenie po pierwszym spotkaniu. 23 paź następne spotkanie, teraz już chyba może być tylko lepiej, a może i nie. no więc czy się cofam? na pewno nie ruszam do przodu z ogarnięciem się, nic nie robię w tym kierunku, dalej przy pierwszej lepszej okazji łapię doła na kilka najbliższych dni i tak to u mnie wygląda (dołek, dołek, dołek śmiech, dołek, dołek dołek) no i tak monotonnie to wygląda, jeszcze nie jestem w stanie tego zmienić, lecz wiem, że muszę, bo przez to jaki jestem wszystko się niszczy. jestem zimny, obojętny, lekko poddenerwowany i czepiam się o wszystko, a nie chcę tego, chcę aby między mną i każdą osobą z którą utrzymuję kontakt było okej, a gdy jestem taki nie jest dobrze. kiedyś się ogarnę obiecuję.. w najbliższym czasie.

niby idę do przodu, a naprawdę stoję w miejscu. jestem tylko człowiekiem, popełniam błędy jak każdy. nawet nienawiść nie jest mi obca. nienawidzę ludzi, przez których muszę dostosować się do otoczenia i grać kogoś kim tak naprawdę nie jestem. muszę dbać o opakowanie, które dla nich znaczy WSZYSTKO, a dla mnie znaczy tyle co NIC, ale robię to dla święcego spokoju, nie mam siły się z nimi kłócić. kiedyś jeszcze pokaże jaki jestem, kiedyś będę silny, a póki co mam garstkę tych prawdziwych, tych którzy są i wiem, że będą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz