Kobieta nie ma wkładać żadnej szaty krzepkiego mężczyzny, a krzepki mężczyzna nie ma nosić płaszcza kobiety; gdyż każdy, kto tak czyni, jest obrzydliwością dla Jehowy, twego Boga.tak mówi biblia. cóż bywaa. nie chodzę do kościoła głównie przez ludzi i czasami nie wierzę już nawet w tego Boga.. dokończę kiedyś, bo juz mi się odechciało. nara.
ps. Marto tak jesteś super!
ja tylko chcę być sobą..
czwartek, 15 listopada 2012
kościół poraz drugi
jednak Bóg nie jest taki dobry. jednak nie tylko ludzie zawodzą, ale także on. ale tak szczerze, to czy on wgl istnieje?
sobota, 13 października 2012
kościół
może coś na temat tych homofobów i innych ludzi ''wierzących'' .
uparcie trzymają się Boga, uparcie twierdzą, że transseksualiści, biseksualiści i homoseksualiści są chorzy, według nich to choroba psychiczna, według nich powinno się zamykać nas w psychiatryku i leczyć aż do skutku. zamknąć w pokoju bez klamek i odizolować od ''normalnych'' ludzi. bo według nich oni są normalni, dlaczego normalni? ponieważ są hetero, czyli niby idealni, zgodni z wolą boga, bo podobno takich ludzi Bóg stworzył, za takich ludzi Chrystus umarł na krzyżu. ale to Ci homofobii są chorzy, cierpią na brak akceptacji, gnębią nas, pod pretekstem wyleczenia nas, wyzywają, znęcają się w każdy możliwi sposób, to ich powinno się zamykać, nie nas. a kościół? pewnie jeden na 100 kościołów przyznałby mi rację, że my także jesteśmy normalni i tak jak każdy zasługujemy na niebo. przecież jeśli wierzymy, jeśli chodzimy do kościoła i uczestniczymy we mszy świętej i pragniemy mieć Boga tuż obok, głęboko w sercu, to mamy prawo być szczęśliwi po śmierci pod opieką Boga, mamy takie same praw jak ludzie heteroseksualni. dlaczego mamy być gorsi, ponieważ minimalnie różnimy się od wszystkich? ponieważ jesteśmy sobą i nie chcemy tego ukrywać? ja mówię temu dość.. nie chodzę do kościoła właśnie przez takie zdanie księży, przez takie chore rozumowanie wiary i tej całej religii. ale dziś mówię dość. mam prawo być sobą i zacznę to pokazywać, u seksuologa będę nad tym pracował, będę uparcie dążył do celu. zacznę bez strachu pokazywać jaki jestem naprawdę i że liczy się wnętrze, a nie to opakowanie, to nie właściwe ciało, w którym się znalazłem. mam swoje prawa tak jak każdy obywatel. bez względu na wszystko będę dążył do tego aby kiedyś w końcu stać się w pełni sobą. mam nadzieję, że będą przy mnie Ci których kocham i potrzebuję.
uparcie trzymają się Boga, uparcie twierdzą, że transseksualiści, biseksualiści i homoseksualiści są chorzy, według nich to choroba psychiczna, według nich powinno się zamykać nas w psychiatryku i leczyć aż do skutku. zamknąć w pokoju bez klamek i odizolować od ''normalnych'' ludzi. bo według nich oni są normalni, dlaczego normalni? ponieważ są hetero, czyli niby idealni, zgodni z wolą boga, bo podobno takich ludzi Bóg stworzył, za takich ludzi Chrystus umarł na krzyżu. ale to Ci homofobii są chorzy, cierpią na brak akceptacji, gnębią nas, pod pretekstem wyleczenia nas, wyzywają, znęcają się w każdy możliwi sposób, to ich powinno się zamykać, nie nas. a kościół? pewnie jeden na 100 kościołów przyznałby mi rację, że my także jesteśmy normalni i tak jak każdy zasługujemy na niebo. przecież jeśli wierzymy, jeśli chodzimy do kościoła i uczestniczymy we mszy świętej i pragniemy mieć Boga tuż obok, głęboko w sercu, to mamy prawo być szczęśliwi po śmierci pod opieką Boga, mamy takie same praw jak ludzie heteroseksualni. dlaczego mamy być gorsi, ponieważ minimalnie różnimy się od wszystkich? ponieważ jesteśmy sobą i nie chcemy tego ukrywać? ja mówię temu dość.. nie chodzę do kościoła właśnie przez takie zdanie księży, przez takie chore rozumowanie wiary i tej całej religii. ale dziś mówię dość. mam prawo być sobą i zacznę to pokazywać, u seksuologa będę nad tym pracował, będę uparcie dążył do celu. zacznę bez strachu pokazywać jaki jestem naprawdę i że liczy się wnętrze, a nie to opakowanie, to nie właściwe ciało, w którym się znalazłem. mam swoje prawa tak jak każdy obywatel. bez względu na wszystko będę dążył do tego aby kiedyś w końcu stać się w pełni sobą. mam nadzieję, że będą przy mnie Ci których kocham i potrzebuję.
piątek, 12 października 2012
na niby
niby coś ruszyło do przodu, a jednak nadal wszystko stoi w miejscu, a może nawet się cofam.. czy się cofam? dobre pytanie, właściwie to nie wiem. na pewno rusza coś w kierunku pokazywania siebie, chcę w końcu przestać dostosowywać się do otoczenia, bo tak nigdy nie będę szczęśliwy. pierwsza wizyta, dobrze ogólnie było.. ta pani chyba nie jest znana, chyba nie było o niej na necie, nie wiem.ale wydaje się miła, wydaje się okej i widać, że się zna, przynajmniej takie wrażenie po pierwszym spotkaniu. 23 paź następne spotkanie, teraz już chyba może być tylko lepiej, a może i nie. no więc czy się cofam? na pewno nie ruszam do przodu z ogarnięciem się, nic nie robię w tym kierunku, dalej przy pierwszej lepszej okazji łapię doła na kilka najbliższych dni i tak to u mnie wygląda (dołek, dołek, dołek śmiech, dołek, dołek dołek) no i tak monotonnie to wygląda, jeszcze nie jestem w stanie tego zmienić, lecz wiem, że muszę, bo przez to jaki jestem wszystko się niszczy. jestem zimny, obojętny, lekko poddenerwowany i czepiam się o wszystko, a nie chcę tego, chcę aby między mną i każdą osobą z którą utrzymuję kontakt było okej, a gdy jestem taki nie jest dobrze. kiedyś się ogarnę obiecuję.. w najbliższym czasie.
niby idę do przodu, a naprawdę stoję w miejscu. jestem tylko człowiekiem, popełniam błędy jak każdy. nawet nienawiść nie jest mi obca. nienawidzę ludzi, przez których muszę dostosować się do otoczenia i grać kogoś kim tak naprawdę nie jestem. muszę dbać o opakowanie, które dla nich znaczy WSZYSTKO, a dla mnie znaczy tyle co NIC, ale robię to dla święcego spokoju, nie mam siły się z nimi kłócić. kiedyś jeszcze pokaże jaki jestem, kiedyś będę silny, a póki co mam garstkę tych prawdziwych, tych którzy są i wiem, że będą.
wtorek, 2 października 2012
chore przemyślenia.
tak jestem dalej dzieckiem, mimo, że przez to wszystko musiałem tak szybko dorosnąć, tak szybko dojrzeć. nie ma we mnie życia, dziś już nic mnie nie dotyka, nic nie mam. zaciskam dłonie i uderzam kolejny raz w ścianę i patrzę jak cieknie krew. już nie czuję, że żyję , chyba zaraz polegnę, słyszę w głowie czyjeś głosy, jakieś ciche dźwięki, powoli cały ten chaos rozsadza mi głowę. chciałbym wypić jeden kieliszek, za Ciebie, za nas, za dalsze życie, uzbierałoby ich się z dwadzieścia.. są dni kiedy jest wręcz zajebiście, a są dni takie, że siedzę w swoim pokoju i nawet nie wiem gdzie jestem, zamykam oczy i widzę Ciebie, przytulam się i już się nie boję.. wtedy wiem, że jednak jeszcze nie wszystko stracone, uświadamiam sobie, że na wszystko potrzeba czasu, że ułoży się, z czasem. szepczesz, że będziesz przy mnie, wtedy czuję, że mam wszystko czego mi potrzeba i nie chcę już niczego więcej, wtedy wiem, że ta miłość nie umarła, wtedy wiem, że to co nas łączy dalej żyje. może czasem zachowuję się jak gnojek, bo wkurwiam się gdy nie mogę mieć tego co chcę i denerwuję się, bo nie umiem rozmawiać z rodzicami, bo nie zawsze rozumieją, ale daję im czas, oddycham głęboko i wraca spokój..
''aniele stróżu mój, Ty zawsze przy mnie stój, dopóki jestem tu i aż zabraknie tchu..''
''aniele stróżu mój, Ty zawsze przy mnie stój, dopóki jestem tu i aż zabraknie tchu..''
niedziela, 30 września 2012
humor
dzień wczorajszy./ było okej, tylko rano jakoś nie bardzo z pewnych przyczyn.. potem w dzień było zajebiście, do wieczora, wliczając nasz niepowtarzalny powrót z Wrocławia, więcej tam nie jadę, żeby moja mama musiała po mnie przyjeżdżać do św. Katarzyny bo nawet nie umiemy dojechać d swojego miasta, oł jea.. wieczór.. zjebał się kompletnie.. i wybaczy mi trzeba za przekleństwa, ale niektórych słów, uczuć, nic lepiej nie odda jak te przekleństwa.. wieczór, komputer, telefon, muzyka= ja łapię doła, bo myślę o wszystkim na raz.. o moim bezsensownym życiu, o niej, o jej łzach, o tym, że to wszystko przeze mnie.. o tym co tera będzie , jak to wszystko się potoczy, cy to ma jakiś sens. nie wiem czy ma.. ale chcę spróbować w końcu być w pełni sobą.. dziękuję komuś za film ''tomboy'' który mi polecił, tylko jak dla mnie za szybko się skończył, był naprawdę okej i pokazywał prawdę.. i wybacz, że jeszcze zacytuję Twój opis, ale jakoś tkwi mi w pamięci.. ''uwolnić siebie od siebie, o to w zasadzie chodzi..'' naprawdę chodzi o to.. uwolnić ciało od duszy, w sumie chyba nie od duszy, bo podobno dusza nie ma płci.. to od czego? skoro psychicznie jestem chłopakiem.. więc jak mam to rozdzielić? jeszcze nie wiem, ale chcę wszystko sprostować, nie chcę poprawiać Boga, niech on robi co chce, tylko niech nie miesza się w moje życie. ja nie robię mu na złość, ja po prostu chcę być szczęśliwy i będę do tego dążył nawet 10 lat. ale będę.. chyba muszę pokazać wszystkim ludziom, że
marzenia są do spełnienia, że jeśli będziemy dążyć nieustannie do
naszego celu, to w końcu tego dokonamy.. i ja to pokaże, fakt trzeba
czasu, ale pokażę, bo wiem czego chcę i nikt nie jest w stanie mi
przeszkodzić.. zacznę od tego tygodnia i będę w tym trwać, zacznę wszystko budować od nowa, nowe życie.. powoli, ale zacznę.. i kiedyś chyba trzeba będzie powoli uświadamiać rodzinę, że jestem taki, a nie inny.. tylko czy zrozumieją? o tym dowiem się kiedyś, czas pokaże.. muszę ruszyć do przodu z marzeniami, z życiem, nie stać w miejscu..
Dziękuję Tobie i Tobie, że przy mnie jesteście, po poznaniu prawdy o mnie..
i dziękuję Tobie, że rozmawiasz ze mną gdy tego potrzebuję i doradzasz, mówisz jak to wszystko wygląda.
Dziękuję Tobie i Tobie, że przy mnie jesteście, po poznaniu prawdy o mnie..
i dziękuję Tobie, że rozmawiasz ze mną gdy tego potrzebuję i doradzasz, mówisz jak to wszystko wygląda.
wtorek, 25 września 2012
tylko ona..
tylko ona, na wieki wieków? aż po czasów kres? mimo wszystko? odpowiadam TAK. tego właśnie chcę. chcę jej, chcę z nią być pragnę jej już na zawsze. ale.. chcę także jej szczęścia, nie chcę by dusiła się w tym związku, chcę aby czuła się bezpieczna i zawsze mogła się skryć w moich ramionach, aby mogła się wygadać i wypłakać, by traktowała mnie poważnie. by kiedyś zrozumiała, że ja jestem prawdziwym mężczyzną, tylko nie we właściwym ciele, choć bardzo bym tego chciał..
CHCĘ POMAGAĆ CI W TRUDNYCH CHWILACH.
CHCĘ BYĆ W TWOIM SERCU JUŻ NA ZAWSZE.
CHCĘ BYŚ CZUŁA SIĘ PRZY MNIE BEZPIECZNIE.
CHCĘ BYŚ WIEDZIAŁA, ŻE MOŻESZ NA MNIE POLEGAĆ.
CHCĘ ABYŚMY MÓWILI SOBIE WSZYSTKO.
CHCĘ ABY UŚMIECH NIE SCHODZIŁ CI Z TWARZY.
CHCĘ BYŚ BYŁA SZCZĘŚLIWA, TYLKO TYLE.
CHCĘ POMAGAĆ CI W TRUDNYCH CHWILACH.
CHCĘ BYĆ W TWOIM SERCU JUŻ NA ZAWSZE.
CHCĘ BYŚ CZUŁA SIĘ PRZY MNIE BEZPIECZNIE.
CHCĘ BYŚ WIEDZIAŁA, ŻE MOŻESZ NA MNIE POLEGAĆ.
CHCĘ ABYŚMY MÓWILI SOBIE WSZYSTKO.
CHCĘ ABY UŚMIECH NIE SCHODZIŁ CI Z TWARZY.
CHCĘ BYŚ BYŁA SZCZĘŚLIWA, TYLKO TYLE.
ach tak..
wszystko się wali, wszystko się wali, wszystko się wali.. miłość, a co to takiego? po co to uczucie istnieje? aby zadawać ból? ach tak.. za to szanuję przyjaźń jest dla mnie uczuciem, które pokazuje, że ludzie potrafią patrzeć w głąb, w samo serce człowieka, a nie na zbędne opakowanie, które kiedyś nie będzie piękne. bo skoro ja nienawidzę siebie, a mam miłość, popularność i inne mega rzeczy którymi można się pojarać, ale co z tego skoro mam, miałem to tylko ze względu na to jak wyglądam? tylko ze względu na to, że jestem taki męski, taki oh, ale jak już przychodzi prawda, że to nie tak.. że jestem troszkę inny i minimalnie różnię się od innych chłopców, bo nie mam tego i owego chociaż pragnę tego jak niczego innego, nie chcę złota, nie chcę willi z basenem, chcę być tylko biologicznym facetem, nie tylko psychicznie, ale i fizycznie od urodzenia, czy to naprawdę aż tak wiele? ludzie którzy dowiadują się prawdy, często się odwracają.. tylko dlatego, że nie jestem taki, jakim sobie mnie wyobrażali.. to chore..
nie chcę żyć, nie chcę czuć, nie chcę oddychać tym skażonym powietrzem, pełnym nienawiści i nietolerancji..
ludzie.. na ulicy owszem mylą mnie z chłopakiem, jak się czuję? czuję się wtedy sobą, już nie jedna taka sytuacja mi się zdarzyła. ale tu nie chodzi o to by kłamać, nie mówić kim się jest naprawdę. ja jestem transseksualistą i jestem z tego dumny, nie wstydzę się tego i inni, obcy mi ludzie nie mają prawa mnie oceniać, nie ich sprawa, moje życie to nie ich życie, moje życie, to moja sprawa.
psycholog już mi nie pomaga więc nie mam po co chodzić tam rozmawiać o wszystkich problemach, nie związanych tylko i wyłącznie z moją innością, chcę już tylko iść do tego seksuologa, chcę pogadać, chcę w końcu wiedzieć coś więcej, czy mogę iść w końcu w tym kierunku w jakim chcę. chcę poczuć się wolny, jak ptak, odlecieć od tego koszmaru i poczuć smak życia. amen.
nie chcę żyć, nie chcę czuć, nie chcę oddychać tym skażonym powietrzem, pełnym nienawiści i nietolerancji..
ludzie.. na ulicy owszem mylą mnie z chłopakiem, jak się czuję? czuję się wtedy sobą, już nie jedna taka sytuacja mi się zdarzyła. ale tu nie chodzi o to by kłamać, nie mówić kim się jest naprawdę. ja jestem transseksualistą i jestem z tego dumny, nie wstydzę się tego i inni, obcy mi ludzie nie mają prawa mnie oceniać, nie ich sprawa, moje życie to nie ich życie, moje życie, to moja sprawa.
psycholog już mi nie pomaga więc nie mam po co chodzić tam rozmawiać o wszystkich problemach, nie związanych tylko i wyłącznie z moją innością, chcę już tylko iść do tego seksuologa, chcę pogadać, chcę w końcu wiedzieć coś więcej, czy mogę iść w końcu w tym kierunku w jakim chcę. chcę poczuć się wolny, jak ptak, odlecieć od tego koszmaru i poczuć smak życia. amen.
Subskrybuj:
Posty (Atom)